O procedurach słów kilka

Złotoryja Fot. Gabriela Kalinowska-Czakon
Złotoryja

6 stycznia, w Złotoryi, w jednym z bloków mieszkalnych doszło do zdarzenia, które wzbudziło wiele pytań, o to, jak powinny działać służby miejskie i czy my mieszkańcy jesteśmy poinformowani o tym, jak się zachować w takich sytuacjach?

Starsza pani mieszka sama. Opiekuje się nią osoba, która codziennie ją odwiedza. Przychodzi nawet w dni świąteczne. Tak było 6 stycznia. Jednak w tym dniu starsza pani nie otwierała mieszkania i nie odpowiadała na pukanie. Zaniepokojona opiekunka wezwała straż  i policję. Ponieważ starsza pani dalej nie odpowiadała na dobijanie się do drzwi, to ktoś podjął decyzję o ich wyważeniu. Służby mundurowe dzieła dokonały i weszły do mieszkania. Okazało się, że pani spała i nie słyszała pukania. Wszyscy byli zadowoleni, że nic się nie stało. Straż  i policja oddaliła się z miejsca zdarzenia, a pracownik socjalny zadzwonił do sąsiada, który jest w zarządzie wspólnonty w tym bloku z żądaniem zajęcia się zniszczonymi drzwiami. Niestety nie potrafił odpowiedzieć na  pytania  sąsiada, w jaki sposób ma on naprawić lub wymienić zniszczone drzwi w dzień świąteczny  i kto za to zapłaci?  Już chwilę po zdarzeniu poinformowany sąsiad próbował wpłynąć na interweniujące służby (policję, straż pożarną) żeby zabezpieczono wejście do mieszkania. Panowie nie reagowali, nie było też żadnej sugestii co w tej sytuacji zrobić, poza stwierdzeniem strażaka „macie przecież fundusz remontowy”.

Sąsiad chociaż nie poczuwał się do obowiązku zajął się sprawą ze zwykłej życzliwości, nie chcąc starszej pani zostawiać na noc z rozwalonymi drzwiami. Nie było to łatwe. Po kilku telefonach okazało się, że takią usługę może wykonać pracownik RPK. W RPK funkcjonuje telefon alarmowy, który nie jest dostępny dla wszystkich mieszkańców tylko dla policji i straży miejskiej, gdzie można zadzwonić w takiej właśnie sytuacji. Dlaczego służby mundurowe nie wykonały tego telefonu?  Dalej bez odpowiedzi pozostaje pytanie - kto zapłaci za naprawę drzwi? Starsza pani? A jeżeli stwierdzi, że przecież to nie ona zniszczyła drzwi?  Co by było gdyby sąsiad nie podjął się pomocy?

W opisanej sytuacji może się znaleźć wielu mieszkańców Złotoryi. Do takiej, między innymi, pomocy powołane są służby miejskie. Zadanie swoje wykonały, tylko czy do końca? Czy nie powinna być określona procedura współpracy służb miejskich w przypadkach kryzysowych, określająca kto podejmuje decyzje, kto ponosi koszty, kto jakie zadania wykonuje?  Czy takie procedury postępowania służb miejskich w sytuacjach kryzysowych nie powinny być znane mieszkańcom?

Wiem, że w każdej szkole dyrektor ma obowiązek przewidzieć katalog sytuacji kryzysowych dotyczacych uczniów i ściśle określić kto jest odpowiedzialny i jak ma to załatwić. O procedurach poinformowani muszą być nauczyciele, rodzice, uczniowie i inni pracownicy szkoły. Opis postępowania w krytycznych sytuacjach powinien być upubliczniony w miejscu ogólnodostępnym. Określanie takich procedur jest elementem kontroli zarządczej danej placówki. Skoro tak jest w jednostkach JST, to na poziomie miasta również.  Być może procedury istnieją, ale zwykły mieszkaniec chyba niewiele o nich wie. 

 

Sprostowanie

Opisana w tekście osoba opiekująca się starszą panią nie jest pracownikiem MOPS. Placówka ta nie świadczy usług w dni wolne od pracy. Za pomyłkę przepraszamy.

To pole jest wymagane
To pole jest wymagane
captcha To pole jest wymagane

Udowodnij ,że nie jesteś robotem, podaj wynik powyższego działania.