Urzędnicze włamanie

urzędnicze włamanie
urzędnicze włamanie

Rodzina pana Jarosława, mieszkańca Złotoryi, wróciła po kilkugodzinnej nieobecności do swojego mieszkania i ... nie mogła się do niego dostać. Klucze przestały działać. Ktoś pod ich nieobecność wymienił zamki w drzwiach!

Zaskoczony mężczyzna wraz z rodziną udał się na komisariat policji, aby zgłosić włamanie. Tam otrzymał nowe klucze i dowiedział się, że wejście do mieszkania odbyło się w asyście policjantów, na pisemny wniosek RPK. Okazało się że pod nieobecność lokatora, pracownicy RPK rozwiercili zamki i weszli do środka, miedzy innymi po to, by odłączyć od przewodu kominowego nieczynny piecyk. Jedną z sąsiadek pana Jarosława jest urzędniczka RPK i to ona zgłosiła problem z niedrożnością kominów.  O zdarzeniu informowała TVP 3 Wrocław (link)

Pan Jarosław twierdzi, że urzędnicy naruszyli prawo dotyczące naruszenia miru domowego:
Art. 193 Kodeksu karnego
Kto wdziera się do cudzego domu, mieszkania, lokalu, pomieszczenia albo ogrodzonego terenu albo wbrew żądaniu osoby uprawnionej miejsca takiego nie opuszcza, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku.

W pewnych przypadkach właściciel posiada jednak prawo wejścia do mieszkania bez zgody najemcy (a nawet bez jego obecności).   
Art. 10 ustawy o ochronie praw lokatorów
W razie awarii wywołującej szkodę lub zagrażającej bezpośrednio powstaniem szkody lokator jest obowiązany niezwłocznie udostępnić lokal w celu jej usunięcia. Jeżeli lokator jest nieobecny lub odmawia udostępnienia lokalu, właściciel ma prawo wejść do lokalu w obecności funkcjonariusza Policji lub straży gminnej (miejskiej), a gdy wymaga to pomocy straży pożarnej – także przy jej udziale.

Przestępstwo naruszenia miru domowego jest ścigane z oskarżenia publicznego. Oznacza to, że najemca nie musi podejmować żadnych czynności poza złożeniem zawiadomienia o uzasadnionym podejrzeniu przestępstwa. A samo zawiadomienie może być złożone nawet ustnie do protokołu na miejscu zdarzenia albo na komisariacie policji.

Jednak na komisariacie w Złotoryi to prawo nie zadziałało. Może dlatego, że urzędnicy zastosowali dowolną ocenę stanu przed powstaniem szkody - potencjalnym zagrożeniem był niepodłączony piecyk (lato!) i elektryczna lampa na strychu.

Popularne przysłowie głosi, że mój dom jest moją twierdzą - chyba jednak nie w Złotoryi.

To pole jest wymagane
To pole jest wymagane
captcha To pole jest wymagane

Udowodnij ,że nie jesteś robotem, podaj wynik powyższego działania.