Wady „sieciowego” modelu kariery
Dużo się ostatnio mówi o załatwianiu pracy po znajomości. Głównie w kontekście szkody jaką to rodzi dla systemu. I słusznie bo w konsekwencji skutkuje obniżeniem sprawności wielu organizacji. Prawie nigdy jednak nie wspomina się o szkodzie jaką wyrządzają sobie sami protegowani. Wielu myśli, że „złapało pana Boga za nogi”.
A po latach okazuje się, że właściwie sobie zaszkodzili. Pojawia się frustracja, zniechęcenie, niespełnienie i wrzody na żołądku. Na początku kariery nie dostrzega się zazwyczaj wad „sieciowego modelu kariery” jak:
- - uzależnienie,
- - niepewność,
- - nietrwałość,
- - naznaczenie,
- - erozja etosu pracy,
- - rotacje, czystki, „desanty” kadrowe,
- - niestabilność i niesprawność organizacji.
Z relacji pracowników tak pracujących wynika, że „70% czasu poświęcają na utrzymanie kontaktów a nie pracę”. Niezbyt dobrą rekomendacją staje się także dyspozycyjność – „… nie dlatego, że dobrzy ale że dyspozycyjni …”.
Inny dylemat to: dobry znajomek czy nieznajomy cienias w imię poprawności politycznej? Dla sprawności organizacji a na tym powinno nam najbardziej zależeć (jakość życia) kłopotliwe jest, że „… dobrotliwy pan woli złych ministrów”. Dlaczego ? Dlatego, że pan lubi korzystnie kontrastować. „A jakżeby mógł by korzystnie kontrastować, gdyby był otoczony przez dobrych ministrów?” [źródło: „Cesarz”, R. Kapuściński].