Szczepienia nauczycieli przeciw COVID-19!

Szpital w Złotryi Fot. Archiwum własne
Szpital w Złotryi

Pojawiają się w przestrzeni publicznej różne opinie na temat organizacji szczepień i sposobie traktowania pacjentów. Nie chodzi tu o to, aby kogoś chwalić czy krytykować, ale obiektywnie przedstawić sytuację i ludzi, którzy starają się jak najlepiej wykonywać swoją pracę.

Z pozycji nauczyciela wyglądało to tak. Chęć zaszczepienia zgłaszało się do dyrektora szkoły. Nigdzie nie trzeba było się rejestrować, nigdzie chodzić, wystarczyło się zaznaczyć na liście. Dyrektor poinformował o terminie i miejscu szczepień i zorganizował pracę tak, aby każdy miał możliwość udania się do szpitala.

Owszem, należało wypełnić kilka oświadczeń, ale nikogo to nie dziwiło, bo szczepienie to  poważna sprawa i dokumentacja być musi.

Trochę panikowaliśmy, bo prawie każdy obawiał się poszczepiennych komplikacji. Przed zaszczepieniem mieliśmy możliwość rozmowy z lekarzem, zadania pytań, rozwiania wątpliwości. W naszym przypadku była to doktor Charytoniuk , która oprócz profesjonalnej obsługi, zapewniła miłą i życzliwą atmosferę. Zalecała spędzenie co najmniej 15 minut w poczekalni, na wypadek wystąpienia niepożądanej reakcji na szczepienie.

Nie bardzo rozumiem osoby, które liczyły na to, że lekarz będzie debatował godzinę na każdym pacjentem i roztrząsał listę jego chorób. Wydaje mi się, że jeśli ktoś ma poważne schorzenia i bierze różne leki, powinien udać się do specjalisty, u którego się leczy i zapytać o ryzyko i możliwe komplikacje. Tak zrobiło wiele moich koleżanek.

Reasumując- uważam, że szczepienia dla nauczycieli zostały bardzo dobrze zorganizowane i sprawnie przeprowadzone, choć u niektórych nie obyło się bez skutków ubocznych, ale tak to bywa ze szczepionkami.

To pole jest wymagane
To pole jest wymagane
captcha To pole jest wymagane

Udowodnij ,że nie jesteś robotem, podaj wynik powyższego działania.