Nowe porządki

RPK w Złotoryi Fot. Archiwum własne
RPK w Złotoryi

Nowe porządki – informacja 2013 - czego możemy się dowiedzieć z ulotki informacyjnej, a czego nie dowiemy się na pewno. 

Niedawno mieszkańcy Złotoryi otrzymali ulotkę informacyjną dotyczącą „Nowych porządków w gospodarce odpadami komunalnymi”. Gorąco zachęcam do przestudiowania i wyciągnięcia wniosków z tej lektury. Z góry uprzedzam, nie będzie to łatwe. Mimo dużej ilości danych, informacji jest niewiele. Ciężko na pierwszy rzut ocenić, czy operacja „ustawa śmieciowa” się udała. 

Kto jest odpowiedzialny?

Jedno wiemy już od dawna, odczuliśmy to na własnej skórze, jest dużo drożej. Opłaty za wywóz nieczystości wzrosły o około 60%. Bez pogłębionej analizy nie będziemy mogli rozliczyć naszych władz z efektów tych działań. Nie dowiemy się, czy wdrożenie systemu przebiegło optymalnie. Głównie dlatego, że trudno oddzielić to ,co wynika z samej ustawy, więc siłą rzeczy jest od nas niezależne, od tego, co zależy bezpośrednio od naszych władz, które przy tej okazji mogą nas „oskubać”.

Z dotychczasowych obserwacji wiem, że władza często rozmydla swoją odpowiedzialność. Jeśli dzieje się gorzej, to próbuje się to przypisać czynnikom zewnętrznym: złemu prawu europejskiemu, bezsensownym przepisom, rządowi itp. - przerzucając własne błędy na kogoś innego. Ustalenie tego jest bardzo istotne, bo pozwala oddzielić to ,co wynika ze zmiany ustawy od tego, co jest efektem złych decyzji władz. Pod płaszczykiem nowego prawa można także podreperować budżet samorządu kosztem mieszkańców. Rzecz jednak w tym, że takie same przepisy obowiązują we wszystkich gminach. Mimo to w jednych udaje się to robić taniej i lepiej, a w innych gorzej i drożej. Jak jest u nas? Poniżej kilka refleksji i pytań, które jak sądzę powinny przybliżyć nas do prawdy i pomóc ocenić sprawność władz. 

Czy musi być tak drogo?

Analizując rozwiązania innych gminach wydaje się, że nie. Można zaryzykować stwierdzenie, że ze względu na większą koncentrację gospodarstw, w mieście powinno być nawet taniej. Wspomniany koszt podwyżki nie jest jedynym, który poniesiemy. Koszty obsługi systemu gospodarowania odpadami komunalnymi (1 578 334 zł) przekroczyły faktyczne przychody (1 393 798 zł). Kto pokryje różnicę i skąd? Niski poziom przychodów może wynikać z niezłożenia deklaracji przez część osób. Przypomnijmy, że różnica między liczbą zameldowanych, a tych, którzy złożyli deklaracje wynosi 3042 (15 852 – 12 811). O niebezpieczeństwie takim pisaliśmy już ponad rok temu (Zmiany w sysyemie odbioru śmieci). Nie wiemy też jak relacja ta wyglądała przed wdrożeniem nowych rozwiązań. Na pewno nie można za to obwiniać mieszkańców, którzy nie mają narzędzi, żeby to egzekwować. Faktycznie zrealizowane przychody były niskie także ze względu na niewielkie kwoty uzyskane ze sprzedaży surowców wtórnych (7 286zł). Dlaczego wpływy uzyskane ze sprzedaży surowców wtórnych są tak niskie? Powszechnie wiadomo, że ze sprzedaży choćby puszek po napojach można uzyskać dość pokaźne kwoty. Czy system monitorowania tego, co się z nimi dzieje jest wystarczający? Czy wszystkie zebrane surowce wtórne są sprzedawane przez gminę? 

Czy opłaca się segregować?

Jeśli chodzi o koszty, niewiadomych jest znacznie więcej. Dla przykładu koszt odbioru, transportu i obsługi odpadów segregowanych jest prawie dwa razy większy niż odpadów zmieszanych i biodegradowalnych, których jest 16 razy mniej. 

206 897 zł     za       155,3MG (odpady segregowane) 

124 861 zł     za        2 544,9MG (odpady zmieszane i biodegradowalne)

Z danych zamieszczonych w ulotce wynika, że w drugim półroczu koszt odbioru odpadów segregowanych wynosił około 1285 zł za tonę, a  odbiór i unieszkodliwienie odpadów zmieszanych i biodegradowalnych  około 331 zł za tonę. Transport i unieszkodliwienie  innych odpadów 178 zł za tonę. Dlaczego różnica jest tak duża? Pytanie nasuwa się samo. Czy w takim układzie opłaca się segregować?

Co oznaczają koszty materiałów i usług (37 896zł), jeżeli druk książeczek itp. jest kwalifikowany jako obsługa systemu? Gdyby z pewnym uproszczeniem obsługę systemu sprowadzić do wydruku książeczek, okazałoby się, że wychodzi prawie 12 zł za książeczkę. Rodzi się więc pytanie, czy wszystkim potrzebne są te książeczki? Dla wielu jest to niepotrzebny gadżet, bowiem od lat „płacą przez Internet”. Dla nich ważna jest tylko stawka. 

Będzie kara 

Nie osiągnęliśmy także zakładanego współczynnika poziomu odpadów nadających się do ponownego użycia. Wymagany na rok 2013 poziom to 12%, a uzyskaliśmy 9,01%. Czyja to wina? Czy aby na pewno mieszkańców? Wiemy, że system nie promował zbiórki selektywnej – różnica w opłatach za zbiórkę selektywną i nieselektywną była niewielka (3,20zł). Czy to wystarczający bodziec, skoro tylko niewiele ponad 50% mieszkańców zadeklarowało zbiórkę selektywną? Nie wiemy czy było to świadome działanie władz. Być może kara finansowa za nieosiągnięcie wymaganego poziomu segregowania odpadów będzie na tyle nieduża, że nie opłacało się zawracać tym głowy. Z całą jednak pewnością użycie stwierdzenia: „skutkiem nieosiągnięcia przez nas mieszkańców wymaganego prawem wskaźnika segregowania odpadów będzie nałożenie na miasto kary finansowej” jest nie na miejscu. Po pierwsze dlatego, że 6 849 mieszkańców wybrało zbiórkę selektywną. Po drugie to próba zwolnienia z odpowiedzialności władz, które stworzyły system i nim administrują. 

Mimo biadolenia jak to niedobrze i jaki to kłopot dla gminy okazało się, że władze zyskały – mają więcej kasy, którą można obracać. Niektórzy nawet twierdzą, że wprowadzenie ustawy śmieciowej było okazją do podreperowania finansów samorządów. Według moich obliczeń wpływy z tytułu wywozu nieczystości zwiększyły się o prawie 0,5 mln. Nawet jeśli odejmiemy od tego kwoty wydane na zakup pojemników i przygotowanie miejsc, całkiem duża kwota postaje na „dziel i rządź”. 

 

To pole jest wymagane
To pole jest wymagane
captcha To pole jest wymagane

Udowodnij ,że nie jesteś robotem, podaj wynik powyższego działania.