Wodny problem w Świerzawie cd.

Kisowski Paweł Fot. Archiwum własne
Kisowski Paweł

O tym, jak władze Gminy Świerzawa rozwiązują problemy braku wody rozmawialiśmy z Burmistrzem Świerzawy, panem Pawłem Kisowskim.

Panie Burmistrzu z danych dostępnych na stronach GUS dowiedzieliśmy się że tylko jedna trzecia mieszkańców z wiejskiej części gminy ma dostęp do wodociągów. Rozmawialiśmy z mieszkańcami i potwierdzają, że są duże problemy z wodą. Jak to wygląda z Pana perspektywy?

Wodociągami objęte jest miasto Świerzawa i sołectwa: Rzeszówek, Stara Kraśnica, Dobków i Lubiechowa czyli cztery sołectwa z jednastu. W pozostałych sołectwach nie ma wodociągów to oznacza, że wody tam nie mamy.

Tam, gdzie jest woda też są problemy.Trzeba wzmocnić ujęcia, które mamy. To są ujęcia płytkie i wody może zabraknąć. Woda wysycha gdy jest sucho, a jak mocno pada, jest mętna, więc nie nadaje się do spożycia. 

Część Świerzawy „na górce”, gdzie mieszka teraz sporo ludzi też ma duże problemy z wodą. Woda jest ale rura, która ją doprowadza ma już kilkadziesiąt lat, ma zbyt mały przekrój i często wody brakuje.

I tu ciekawostka: kiedy objąłem stanowisko okazało się, że ma być wyremontowana droga wojewódzka w Świerzawie. W planie nie została jednak ujęta rura, która przechodzi pod jezdnią. Budowana była w latach trzydziestych ubiegłego wieku i w każdej chwili może pęknąć. Więc pierwsza decyzja: projektujemy wodociąg w części rynku tak, żeby inwestycje drogowe zrobić kompleksowo. Oczywiście  będzie to więcej kosztowało, ale mieszkańcy by mi nie wybaczyli, gdybyśmy nowy asfalt na drugi dzień pruli z powodu awarii wodociągu. 

Problemem  jest również brak infrastruktury, czyli kiedy trafi się awaria, musimy zakręcić  główny zawór i wszyscy nie mają wody, nie da rady zrobić tego odcinkami, odłączając tylko poszczególne ulice.

Nie wiem, czy nie będziemy musieli łączyć wodociągów. Mamy takie wyspy i w razie awarii wodę trzeba wozić na kołach, a nie za pomocą regulacji zaworów. Żeby to uporządkować potrzebne jest ponad półtora miliona. Dużo rzeczy mamy do wyprostowania. 

Co robicie, jeśli z jakiegoś powodu ludzie nie mają wody?

Zgłaszają to do urzędu i nasz zakład budżetowy dowozi w zbiornikach do potrzebujących. Najbardziej pamiętam sytuację, kiedy  zaledwie miesiąc po objęciu przez mnie stanowiska, w wigilię, w mojej a miejscowości  zabrakło wody. Akurat się tak złożyło, że mieliśmy  wóz strażacki, który nie brał udziału w akcjach i posiadał atest do przewożenia wody pitnej. Strażacy wykonali kilkadziesiąt kursów, żeby z wodociągu świerzawskiego przewieźć  wodę  na zbiorniki w Rzeszówku, tak żeby ludzie nie zostali przez dwa dni świąt bez wody. Potem  powtórzyli akcję po świętach, bo woda wróciła dopiero po Nowym Roku.

Czy planujecie w najbliższej przyszłości rozbudowę linii wodociągowych na terenie gminy?

W tej chwili nie stać nas jako gminę, żeby budować wodociąg w kolejnych wioskach. Po pierwsze nie mamy dokumentacji i przede wszystkim pieniędzy. Jeśli będziemy mieć możliwość, to wybudujemy wodociąg. Ale taka inwestycja to raczej przyszłość, a ludzie teraz nie mają wody. Nie mogłem  spokojnie na to patrzeć.

Więc wymyślił Pan dotacje do studni głębinowych?

Tak, jedynym szybkim rozwiązaniem na nasze problemy z wodą jest wiercenie studni głębinowych. Uchwałę o dotowaniu studni głębinowych podjęliśmy w maju. Gmina ponosi 50% kosztów studni, nie więcej jednak niż 5 tysięcy. Czyli jeśli inwestycja jest  droższa, mieszkaniec otrzymuje 5 tysięcy, resztę musi sfinansować sam. W tym mieści się koszt wiercenia studni, pompa i armatura. Z naszego rozeznania wynika, że wiele osób się mieści  w okolicach tych 10 tysięcy złotych. Do tej pory złożonych zostało około 40 wniosków, 30 ma już podpisane umowy, w których koszt nie przekracza 9 tysięcy. Wszystko zależy od tego, jak głęboko trzeba kopać. 

Warunkiem otrzymania dotacji jest spełnienie 3 warunków: protokół odbioru z firmy, która wykonywała odwiert, faktura za wykonawstwo i badanie wody w Sanepidzie.

Wśród ludzi urosła plotka, którą ja stanowczo dementuję. Ktoś wymyślił, że burmistrz będzie później tę wodę opodatkowywał. Już ileś osób wybudowało studnie za własne pieniądze, nie wzięło tych 5 tysięcy od gminy. Przecież w naszym kraju opodatkować mogą tylko Wody Polskie i to jeśli się przepisy zmienią, ale do pięciu metrów sześciennych na dobę pobór do celów bytowych, nie jest opodatkowany. Więc jest to kompletna bzdura.

Czy wszyscy, którzy mają problemy z wodą złożyli wnioski o dopłatę?

Niektórzy z tych, do których dowoziliśmy wodę złożyli i z tego się cieszymy. Na razie jest to niewielki odsetek potrzebujących, to jest dopiero początek tego programu. Jeśli chodzi o miejscowości to przoduje Sokołowiec. Jedna trzecia wniosków pochodzi z Sokołowca. Tam zawsze było najwięcej dowożenia wody. 

Na pewno nie wszyscy złożą. Niektórych nie będzie stać na poniesienie nawet połowy kosztów wiercenia studni.

Co z tymi, których nie stać. Czy Gmina może im jakoś pomóc?

Trzeba się będzie nad tym zastanowić. 

Czy Gmina nie może na swój koszt wykopać im studni?

Ostatecznie trzeba będzie chyba tak zrobić, tyle że nie będzie to ich studnia. To będzie już wytwarzanie wody będziemy musieli badać ją regularnie, czyli mieszkańcy będą musieli płacić za tę wodę.

Na pewno lepiej płacić za wodę, niż jej nie mieć. Dziękujemy za rozmowę.






To pole jest wymagane
To pole jest wymagane
captcha To pole jest wymagane

Udowodnij ,że nie jesteś robotem, podaj wynik powyższego działania.