Niecała prawda o szpitalu w Złotoryi

Mariusz Misiuna Fot. Archiwum własne
Mariusz Misiuna

Od dawna interesuje mnie sytuacja złotoryjskiego szpitala a jeszcze bardziej to, żeby winni tego stanu rzeczy nie wygrali wyborów ponownie. Efekty ich pracy (ogromne zadłużenie powiatu,  dramatyczna sytuacja szpitala, brak środków na restrukturyzację, fatalna pozycja powiatu złotoryjskiego w rankingach) i los jaki nam zgotowali (spłata długów przez wiele lat) jest słabą rekomendacją do dalszego rządzenia.

To nie tylko brak perspektyw na przyszłość ale także koszty utraconych możliwości, które blokowały i będą blokować rozwój powiatu przez wiele lat - o czym prawie się nie mówi. Można było bowiem zrealizować wiele projektów podnoszących jakość życia - ale jak to zrobić kiedy nie ma się nawet na wkład własny. Ważne, żeby społeczność lokalna potrafiła powiązać skutek z przyczyną co jest możliwe kiedy zna się fakty. Nie jest to jednak takie proste jakby się mogło wydawać, bo niektórzy politycy robią wszystko żeby zamazać rzeczywisty obraz i uciec od odpowiedzialności.

Przypomnijmy, że narastające od lat zadłużenie nikomu nie przeszkadzało dopóki ustawodawca w kwietniu 2011 roku nie wprowadził zmian nakazujących organowi założycielskiemu pokrycie strat wygenerowanych przez podmiot, którego jest właścicielem. A ściślej mówiąc do początku 2013 roku, kiedy okazało się, że szpital może pociągnąć na dno i tak już kiepsko funkcjonujący powiat. Prawdopodobnie wtedy pojawiły się pierwsze efekty „restrukturyzacyjnych” decyzji, które naruszyły utrwalone przez lata grupy interesów. Takie sytuacje są na ogół dobrą okazją do dolewania oliwy do ognia. Świadomi lub nie, przedstawiciele różnych grup zaczynają być instrumentalnie „uruchamiani” aby pomóc w realizacji osobistych celów mających chrapkę na przejęcie władzy.

W marcu 2013 roku Związki Zawodowe działające w Szpitalu im. Andrzeja Wolańczyka wystosowują apel, w którym dość dramatycznie opisują losy jednostki od 2003 roku (http://zlotoryjanie.pl/artykuly/czy-szpital-zniknie-radni-zadecyduja/). W tym samym czasie na ręce starosty zostaje złożony protest-petycja, w której mieszkańcy sprzeciwiają się likwidacji szpitala. To także czas, w którym zostaje oczyszczony z korupcyjnych zarzutów były starosta Ryszard Raszkiewicz. Następnie w czerwcu grupa 6 radnych składa wniosek o odwołanie urzędującego starosty Józefa Sudoła. Próba odwołania nie udaje się. Niewiele mówi się o merytorycznych powodach tej akcji. Ówczesny starosta jest dalej krytykowany między innymi za wynajęcie firmy AMF Finanse, która za 60 tysięcy ma opracować raport dotyczący szpitala i wskazać rekomendacje do dalszej restrukturyzacji. W końcu zostaje ogłoszony konkurs na stanowisko dyrektora, którym we wrześniu zostaje Mariusz Misiuna.

Podczas sesji zadaje mu się wiele pytań, które nie przybliżają nas jednak do prawdy o wieloletnich zaniedbaniach dotyczących nadzoru właścicielskiego. Prawdopodobnie radni, obecny oraz były zarząd świadomi swoich zaniedbań nie chcą merytorycznej dyskusji. Wolą aby „posłańcem przynoszącym złe wieści” był dyrektor Misiuna, który nie daje się jednak wepchnąć w obszar krytyki przeznaczony dla radnych. Charakterystyczne jest to, że nikt do tej pory nie chce się przyznać do choćby najmniejszego błędu ze swojej strony. Próbuje się raczej wmawiać mieszkańcom, że to wina czynników zewnętrznych, mimo iż są w okolicy szpitale, które funkcjonują całkiem dobrze.  Warto spojrzeć na szpital w Zgorzelcu albo na to jak poradziły sobie powiaty bolesławiecki, jaworski czy polkowicki.

Ostatnia sesja rady powiatu złotoryjskiego raczej nie przybliża nas do prawdy. Czas wyborczy rządzi się swoimi prawami a w interesie radnych jest raczej zamazanie popełnionych błędów i przypisywanie sobie nie swoich zasług. Stąd, warto aby czytelnik, chcąc wyrobić sobie zdanie sięgał do materiału, który nagraliśmy na ostatniej sesji http://zlotoryjanie.pl/informacja-publiczna/radni/rada-powiatu-wideorelacje/.  

Szybki sukces w kwestii zbilansowania szpitala będący zasługą działań podjętych przez dyrektora Misiunę i wcześniej Panią Longinę Podgórską tylko potwierdza skalę zaniedbań. Cena, którą przyjdzie nam zapłacić to efekt od lat prowadzonej polityki - „jakoś to będzie”. Radni i Zarząd zapomnieli, że „pańskie oko konia tuczy”.

W mojej ocenie wypowiedzi radnych są z jednej strony próbą znalezienia „kozła ofiarnego", z drugiej przypisania sobie nie swoich zasług. Wiele zachowań zdaję się to tylko potwierdzać. Dlaczego pytania radnego Klickiego można odbierać jako sugestię, że przedkładano im nieprawdziwe informacje? Dlaczego wieloletni prezes spółki prawa handlowego przyjmuje tak ważne dane bezkrytycznie? Jak to jest, że raport dotyczący szpitala jest dobrze oceniany a decyzja o jego przygotowaniu źle? Jeszcze innym przykładem mogą być słowa Ryszarda Raszkiewicza, który mówił, że zgadza się ze wszystkim co Dyrektor Misiuna napisał w postępowaniu konkursowym, ale kwestionuje dobór doradców, których ma sobie opłacać z własnej kieszeni. Czyli masz zrobić porządek w szpitalu ale ja Ci będę dobierał pracowników i mówił co masz robić. Czy to próba ręcznego sterowania i wysyłania sygnałów do poszczególnych interesariuszy zgodnie z oczekiwaniami?

Kto w takim wypadku chciał dobrze? Kto zauważył, że mamy problem? Kto nie podporządkował swojego interesu potrzebie chwili? Kto doprowadził do tego, że odbył się konkurs na dyrektora? Czy pieniądze na opracowanie diagnozy szpitala były pieniędzmi straconymi? Czego nie mógł zrobić starosta Raszkiewicz będąc starostą? A czego Pan Sudoł kiedy był zastępcą starosty Raszkiewicza?

Bez odpowiedzi te pytania raczej nie bedziemy w stanie wybrać racjonalnie.

To pole jest wymagane
To pole jest wymagane
captcha To pole jest wymagane

Udowodnij ,że nie jesteś robotem, podaj wynik powyższego działania.